1. |
||||
2. |
||||
Zamota total otworzyłem zakazany portal
I despota miota w roli kata świata mata na nie głowa denata
Na nic za pozłacana szata dezaprobata, machiny gilotyna
Rutyna brutalny pokaz kina, turbina strach opina,
Lawiny kpina mi przypomina że jest napina bo towar madę ich china
Nie równo obcina na kawałki to nie świadomości tryki i jumy łyki
Fiki miki jugi bugi to dopóki nie zżerają długi potem w uzębieniu luki
Nie przewidują mruki tuki, portal nienawiścią wtórną kipi
Pieczara zamożnego egoisty cara
Dogorywa jego chmara w mirach, krach na tirach w planach zamach
Hamas terror hałas dlatego do tego omijam ten mambalas
Popadam w trans hardcore a nie bans dla mas
Durni nie struga to nie reality show
To boom-bap łap stigiribap stigiribap
Nie pomaga apap nara a.k.a papa
Ref :
Boom-bap boom-bap
Zdrowie dopiero docenia
Boom-bap boom-bap
Ten którego dopada portalu chemia
Znów szatan szpąci pokręcone malwersacje
Kując zaślepione wirem wojny nację
Ludzki zwłoki szamie na kolejce
Kocha te delicje wiec masowo produkuje amunicje
A emituje hipnotyczne halucynacje
Ofiarując psycho teleportacje
Kreacje do kręgu luster magii cierpienia obrzędu
Podejdź śmiertelniku do odbicia momentu … yyy
Tak to ty niewolniku na służbie mentalnej piramidy
Dla posiadania przykuty do niewolniczej smyczy
Człowieczy robot nie czuje już goryczy
Ponieważ systemowy wirus emocje partaczy
Światopogląd wyparzy wypatrzy ofiarę na liście odhaczy
Status umysłu robaczy czy a awansuje hehe się zobaczy
Jedna wtopa szczegółowo w oczy się tłumaczy
A sam czerpał nauki od demonów krętaczy
Zło to dobo odrzucone przez samego boga
Wygnane z edenu po przez próby analizy ojca
Rzekomy zdrajca, powiernik owoca, upadku oprawca
Mitu zdawca, kalumnii twórca, samobójca bez hamulca
A tuszowana wina ubarwiła czernią jego skrzydła
Ztaplany w smole zapomnienia bez kadzidła
Historia mefistofelesa jest na wskroś obrzydła
Za dużo zmielonego populacji bydła
Mgła spełnienia posiada specyficzne sidła
A roksa za darmochę zaspokaja diabła
Zdegenerowanego menela który gdzie nie polarnie mela
24 na dobre czopa karuzela
De la lelum polelum suma summarum
Oczy portalu to kościelny tłucz
Chaos os niepoczytalny redrum
|
||||
3. |
||||
Nafaszerowani sztuczna komercją chemią
Stracili kontakt miedzy kosmosem a ziemią
Niestety ta popelina to nie tymczasowy error
A ten nowotwór nie chce zdychać i szuka wciąż koron
Rozbestwiony przepychem nie wie czym jest honor
Nie spotkał się nigdy z czarną zaniedbała norą
Za to w burżuazji wielbił sekty splendor
Pustostanu logicznego dobrobytu fetor
Wbiłem tam na próbę po przez tylni sektor
Obserwując pozłacany fałszywości rumor
Odgrzewany denny bez taktowny humor
Za dużo takich za mieści gazowych mentalnie komór
A może to ja jestem intruzem z krainy mordor
Ork oportunista i fanatyczna długa lista
Popleczników słusznej kwarantanny
Oczyść rozumiem puki czas a nie będziesz pochowany
Ref : fanfary sławy, fanfary sławy, fanfary sławy, fanfary !
Fanfary głupoty flary brudne krwawe denary
Wieczór zakrapiany, drogie czyste bary marynary plus opary i za bary
Nie ma boga wiec nie ma też kary
Tylko szczeble kariery nie harnaś a radlery
Cin-Cin krwawa mery, prowokacje i afery
Są łapówki a więc łapiemy za stery
Arystokraci wyższe swery z Rockefellerów ery
Masony najnowsze ai-fony, rękopisy kazań mówionych z ambony
Fajrant lachony, korporacjo orle szpony wanny dony
Wieczny brak pokory, fetyszów wyuczanych tony
Zachcianek chluny, próżny celebryta pytany do kamery
Plecie anormalne bzdury i ma powód do dumy
Gdyby klaskają widząc te tortury
Bo ich rozumy to tylko kwadratowe kontury
Jestem ponury bo dolewają mi do kufa obraz tej lury
Od wieków nie ma mocy by rozgromić klanów kasty
Ta klaka jak klatka na podświadomość
Upajasz się nią bez opamiętania na wskroś
Pokiś na salonach z rangą jego mość
Na swej twarzy masz insektów śliskich garść
Kąsa cię kąsa nie pomaga aloesowa maść
To ty je wychowałeś i nauczyłeś umiejętności kraść
Zazdrość drąży bez dna przepaść
Echo Fonfarów powoli zanika
Za szczycie piramidy świeci nie twoja mimika
Zjadając ciebie 4 x Powolnie od środka !
|
||||
4. |
Susza ( Prod. Claymore )
02:47
|
|||
Nie ma wody na pustyni
Nie ma wody nie ma wody na pustyni 2x
Oazy nie ma !
Zapasów nie ma !
Susze przeklinam powoli umieram
Nienawiść dojrzewa na drzewie niezgody
Zasianym na piaszczystym terenie suchoty
Toksyczne marne związki i ich nie chciane płodu
Za mało rozumu za dużo urody
Kłamstwo za nic nie goi przeszłości
W ręcz zatyka opcje możliwości
Gdy zwodzi szuka w innych winy
Wyzwiska pogardy drwiny
Nie zdaje sobie sprawy jaki w tym jest słaby
Emocjonalna susza to wyjałowiona dusza
Która wygnała z pustyni poiciela stróża
I żar dumy opala jego lęki
Cierpienie złagodzą lecz nie usuną leki
Błądzimy będą panami swej decyzji
Wahadło nastojów powodem wewnętrze scysji
Depresja kapitulacja kreowanych misji
Wyschnięte zasoby ostatniej oazy
A puki dobrobytu nie stawiamy tezy
Zasłona na rozum z plastiku protezy
Nacja trapezy oporne systemowe głazy
Propaganda dobrobytu to kina fantasty
Sucha wyobraźnia jej w kilogramach stosy
Proces jałowienia poprzez sztuczne nawozy
Ludzie nie chcą deszczu mądrości więc zniekształcają prognozy
Sypią na matkę gaje toksyny, zbierając zaburzeń chaosu plony
Zdziwiony lecz sam czyni efekt nie skończony
A słońce o nic nie pytam praży praca obyta
I w ciąż w ustach Sahary suchota
I do wachty wstrętna hołota
|
||||
5. |
||||
Przekupują nas wszystkich byśmy się nie buntowali
Bo jesteśmy zbyt wygodni by przystąpić od rebelii
Pytam się was ileż jeszcze będą nam w twarz pluli
A my że niby pada deszcz będziemy udawali
Lewica i prawica między sobą walki i nerwy ze stali
Brukowce i publiczną karmią nas sidłami chorej propagandy
Stygmat anarchista podle na świat obrażony
Bo boli mnie od wewnątrz i jestem bezdusznością rasy przeważony
Gdy zanika rozum górę biorą śpiące pierwotne instynkty
I przywódcą się staje człek z umysłem troglodyty
Nie mam nic na sumienni lecz czegoś panicznie się boje
Popadam w dziwne leki fobie oraz paranoje
Wyczuwam wrogie wszechobecne zaczerwienie czynów
Wiele dał bym by być chodź na chwile dzieckiem znów
By świadomość nie męczyła gniewem nawet moich snów
Ci mniej wrażliwi posiadają drapieżne ambicje
Ja od lat męczę się by poskromić swą nerwice
Nic o tym wie wiesz ale z bezradności często krzyczę
Tak z rozbicia zaniecham ośmio godzinnego trybu bycia niewolnikiem
Niszowe pracy z łachy uważanej za ludzki przywilej
Gdy skradziono ci nadzieje walczysz sam ze sobą oraz otoczeniem
Jestem tego stwierdzenia idealnym tu przykładem
Nie mam dziś pretensji ale wadą było neurotyczne wychowanie
Aby chronić własne przekonanie smutek i izolowanie
Może było by inaczej lecz zmiażdżono zrozumienie
Ref :
Oboje dobrze wiemy że posiadamy wspólnego wroga
Który chce nas stłamsić i zamanipulować
Pierwotna potrzebna i tęsknota w stronę butów
Wykrzycz swe poglądy nim je stłumią w zarodku
Najobłudniejszym krokiem do przejęcia full kontroli
Jest wmówić ludziom bełkot że są całkujcie wolni
Banalnie jest przystąpić do ignorantów armii
Wyciszyć swe sumienia wszczepić pokory implanty
Podetrzeć własną dupę czymś do zwie się ideały
Bo przecież za poglądy giną głupcy rządni chwały
Sprowadzisz mnie za ziemie faktem że wciąż jestem biedny
I co z tego że jestem skoro liche me potrzeby
A konsumpcjonizm wlał się w mózgi zrobi z was cyborgi
Setki tysięcy z braku czasu za niedbałych mogił
Gdy ropieją zmartwienia pozostaje przykry smutek
I sam już nie wiesz czego nawarstwienia to jest skutek
Czuje się jak wyrzutek gdy odwiedzam psychologów gabinet
Słuchają z osłupieniem gdy wypluwam argumenty
Dostając w zamian tylko małe książkowe porady
Z buntu się wyrasta gdy nie jesteś o nim w pełni przekonany
Pierwszy odchodzi przyziemny bo celem jego byku zaspokoić już potrzeby
Dla wielu z was pozostanę chyba wiecznie chory
Bo nie rzucam siebie w wir chwilowej iluzji
Zaakceptuje tylko taką która będzie posiadała stan umysłu muzy
I kajdany nerwicy bezinteresownie skruszy
Zamazane me odbicie w brudnej miejskiej kałuży
Wrodzona pazerność zmusza nas do kamuflaży
Gdy zabierają to co napisze aktywuje się atawizm
Znaczenie tracą wyznawane prawdy świętych pism
Masowy ateizm profil ber-ser-ker
Nie znacie strachu wiec wkupie w diabła łaski się
|
||||
6. |
So Dope ( Skit )
00:35
|
|||
7. |
||||
Jesteśmy nie wygodni dla mediów no i amen
Najlepiej jest szprycować płatkiem rzesze kamer
I mydlić oczy masie tylko tym co lekkostrawne
Zabawne jakie tendencyjne gówno bywa popularne
Ale przecież dla was nadal podziemie jest marne
Wulgarne bezczelne twarde z ambicji obdarte
Obce nielogiczne czyli niebezpieczne aka gwarant że toksyczne
Takie macie swe schematyczne właściwe wytyczne
Deformanie prawdy idzie wam naprawdę fantastyczne aaa
Cenzura to bzdura która ma tłumić odbiorców oburzenie
Mam wrażenie że wolność słowa to jawne złudzenie
Marzenia upokorzenie ciskane kamienie w polityczne rdzenie
Brak reakcji i milczenie dopada mnie coraz silniejsze zwątpienie
I bezradności ogólne zmęczenie świń lawirowanie polski konsekwentne krzyżowanie
Z reportaży wycinają tylko chwytliwe momenty
Żeby przeinaczyć na swą korzyść monologu puenty
W kodeksach prawnych zainstalowane ich finansowe torrenty
Gdy przyjdzie co do czego każdy białe rękawice i niewinny
Celem rządowej watahy pisać po chińsku ustawy
Ustawiać wybory przy kampanii stworzyć dobroci pozory
Kraj niesuwerenny na europejskiej unii dyktatorskiej smyczy
Chce wtargać jak największy kawał surowej zdobyczy
O dotacje oraz przywileje stawa się tu bezustannie toczy
Ref :
Jeżeli wydaje ci się że jestem wolnym człowiekiem TO !
Jesteś w wielkim błędzie … Jesteś w wielkim błędzie
Jeżeli dotarło do ciebie szybko te stwierdzenie TO!
Nie jest tobą źle … uwierz nie jest z tobą źle
Nie jest tobą źle … uwierz nie jest z tobą źle
Podobnie jak ty na ten syf codziennie klnę
Boom bap ratunkiem na na na naaaa
Sztampowe programy w których górują konwenanse
Usiądź na widowni klaskaj bo dostaniesz kasę
Regulamin zarządzania poryj mu ustalono
Żyjemy w chorym kraju w którym nic nie wolno
Bo ocenzurowano jako ściśnie niepotrzebną wolne naszych obywateli
W pustych obietnicach od komuny pogrążeni
Snują się po ulicach za statusem zadurzeni
Dysputy na TVP feministki o aborcji homo znów żądają prawa do dzieci adopcji
W pełni legalne na zachodzenie zabiegi eutanazji
Czynione w imię diabła pod płaszczykiem kurtuazji
Zablokowane makabryczne zdjęcia z tragedii smoleńskiej
Farsa reporterska relacji ze śmierci papieskiej
Zatajone materiały godzące w dogmaty wiary katolickiej
Pędzącej do świątyni wciąż ostro ksenofobicznej
Nadal jest taki chaos że brak tu części jest logicznej
Nadzieja zawartością zużytej chusty higienicznej
|
||||
8. |
||||
Boom bap dziś każdy chce być ponad
Dlatego łeb mi pęka ciągle od kataklizmu porad
Czuje się zagubione ciągle w labiryncie hien
Wpajają mi morały twierdząc że za mało wiem
Kiedy niepamięć w prowadza zamieć chwilowo można kuleć
Zaczyna mnie boleć traktowanie old rappa jak rupieć
Na pewno nie będę mimo że cięko przędę unikał zwarcia na reprymendę
Te czasy przeklęte stawiasz przynętę w łapię kopertę załatwione
Dane prane pożądane narwane obrabowane bez sumienia
Na walutę w kantorze wymieniają mienia i dowiedzenia
Jak tu spełniać swe marzenia gdy oduczyć chcą myślenia
Co za tym idzie kreowania własnych poglądów i zadania
W Polsce znajdziesz powód do grabienia lub dogorywania i emigrowania
By najemniczych wuchte kilosów od domu
Nikt nie ma tam skupów i chce pozbawić cię dochodu
Presja otoczenia niczym wojsko zmienia
Robiąc z ciebie trepa który w społeczeństwie pełni funkcje peta
Lawirując w tej dolinie przypominasz w labiryncie szczura
Ref :
Nie myśl Zrobią to za ciebie systemy systemy
Chcą byś był od nich zależny systemy systemy
Cz2
Zwlekam się z barłogu bez perspektywy na nic
Jeszcze pół roku temu obmyślałbym jak zapić
Taki dziś jak dziś pada intensywnie deszcz
Zimnice mam pokoju a więc przechodzi mnie dreszcz
Nie mogę dojść do siebie a na zegarze jest 10-ta
Musze ogarnąć parę rzeczy i pewnie przełożę to do jutra aaa !
Pojebana ześcierwiona syfem dzielnica dzięki której od lat męczy mnie nerwica
Dark interesów nie mała ławica szyfrów i zagadek tajemnica
wiecznie pulsująca handlowa tętnica poszerzona nocą zierenica
osim jest mackami szef to ośmiornica
Osiedlowa degrengolada mówienie czegoś bo tak wypada
Gromada na teoretyka spogląda byka nie rozumiała dla nich jego polemika i retoryka
No cóź klaska tępoty maminka czarna magia aka matematyka
Kolejny syn alkoholika i upodlona matka
Sygnał emituje potrzebna karetka
W czasie gdy w mej dłoni kolejna tabletka
Zniszczone życiorysy po przed otoczenie oraz brak własnego zdania
Tysiące klonów i multum treści prowadzących do rychłego zatracenia
Cz3
Pierdolone call centery bezczelnie oszukują ludzi
Właściciele wiedza o tym dobrze lecz udają że to rąk nie brudzi
Z bezradności bestia znów we mnie się budzi
Gniew dowodzi i tylko wtedy krzyk łagodzi mnie
Odchodzę w swoją stronę mówiąc wyzyskowi nie
Brak znajomości skazuje cię na ciemiężenie na ich terenie
Godności odłupanie daj pan spokój panie ta szajka to wyrachowane dranie
Dopada mnie apatia zażenowanie i zmęczenie ponieważ
Ustawy i debaty to tylko na próżno utrapienie
Bredzenie na antenie stronniczymi sondażami oślepianie
Występujesz przeciw to ulokują pewne miejsce na cmentarnej karawanie
Słowiańskie zwyczaje kiedy wyczują zagrodzenie
Za dużo wie wiec ciało do piachu ze strachu wy wyda się milczenie
Polskie rozliczenie irytujące niczym Łowcy.B na kabaretu scenie
Ja cisze sobie cenie tak naprawdę wielbię wyłączenie
Pragniesz tego na pewno tak samo jak ja czyż nie
|
||||
9. |
||||
Czyniąc ze zwykłych śmiertelników wasze ideały
Zaburzacie filozofią światopogląd cały
Nadały klony chwytliwe banały
Zombi sobowtóry gotowe produkty
W wy klęczycie wierząc ślepo
W wyrocznie konsumpcji
Gdzie kończy się ta chora granica tej obłudnej brudnej nacji
Na wzajemnej destrukcji szukaniu sensacji
Zabiliście boga lepiej jest wyznawać pogańskiego cielca
Z krwią na rękach wmawiać sobie oraz światu że go nie ma
Materializm hieno to odrażająca cuchnąca gangrena
W której jest najłatwiej szukać wybawienia i spełnienia
Nie doznasz olśnienie puki łaski cienia Są już elementem tego zdania
Chora mania skłania do aprobowania potężnego drania
Próżność wchłania brak wahania i powodów opamiętania
Ciągnąca za sobą tłumy komercyjna płytka szmira
Nastawiana na banknoty sztukę wręcz z uśmiechem zabija
I to ma być harmonia gdy na godności dryfują fekalia
Bożkowie układów anormalne honoraria a jebać taki świat
Ref :
Pieniądze pieniążki
Sobowtór boga
Wylansowani MC
Sobowtór boga
Świątynią hipermarket
Sobowtór boga
Układy układziki
Sobowtór boga
Machina systemowa
Sobowtór boga
Zawistni Polacy
Smutni przygnębieni ludzi stąpający schematycznie kreowaną ścieżką
Nie wiedzą nic o sobie mimo że w miastach się gnieżdżą
Częściej niż pomyślisz po kryjomu sobą gardzą
Planu stłamszenia innych regularnie w głowach rodzą
Wbijają gwoździe w ciało po czym na zajątrz się godzą
Za takich jak ich widzą to i też uchodzą
Bez zastanowienia gdy nagła potrzeba do klona się modlą
Nie wiedząc że ich prośby bez echa w próżni toną
Zatracie siebie by zdobywać symbol władzy pieniądz
Tracicie pieniądz by odzyskać swe jedyne zdrowie
Cwane wielkie zagraniczne korporacje i ich szarzy więźniowe
Skazani na dożywocie ale ponoć wiedzą jak smakuje szczęcie
Wiec czemu tak na wszystko bezustannie narzekacie
Przecież macie to co chcecie macie piękniej więcej macie lepiej
I sobowtór na kacu w każdy weekend się telepie
Nieprzytomni w opór rozbawieni wykszatłceni młodzi
Dzięki takim jak wy polska na bank się odrodzi.
Sobowtór boga który wielbisz bez zastanowienia
Każdego dnia oszukujesz sam nawet samego siebie
Nie licząc już przechodnia jesteś niczym gasnąca pochodnia
Dokonana na twym ciele już mentalna zbrodnia.
|
||||
10. |
||||
Jestem niewolnikiem podobnie jak ty
Lecz zdaje sobie sprawę co dolega mi
Świst bata przeszywa nasze pokrwawione plecy
Lecz ochłap przetrwania jest powodem do chluby
Rozlewanie w litrach ognistej tury
Która podtrzymuje w formalinie klony
Niszcząc bezpodstawnie empatii receptory
Wystrzępiając kult woni bożka pieniędzy
Wiec kupie na targi może sobie szczęście
I lęki utopie niczym marzannę na wiosnę
Zjem w samotności śniadanie postne
Ubiorę hipokryzji niewolniczą maskę
By zbadać sodomy sterylną jaskinie
Zdających kamieni na podobieństwo wyroczni
Ref :
Pycha nie z tego świata
inwaginacja i infiltracja
odczłowieczenie i odmówienie
czarna człowiecza manipulacja
Rządzę czynią że jesteśmy nieszczęśliwi
W ferworze czynów nie ustanie się krzywdzimy
Drwimy mają sami na swych kończynach dyby
Ile umysłów tyle tez i teorii
Lecz i tak na racje ten kto szlachetne urodzony
Ten kto dzierży Stachu bicz
I tłusty w sutannie poplecznik
Wierzymy a to jak nasienie w łonie
Kształtuje w dar przekonania niezwłocznego się
Psychikę dzieciństwo kształtuje
Niczym plastelinę swobodnie impulsami moduluje
A nagle zastygnie ran klatki przeszłości nie zniweluje
Niewolna na płaszczyzn zasadniczo wiele
Lud miewa wolności złudzenie podlewane chmielem
Bo tylko wtedy plebs ma okazje by stać się bohaterem
Jestem niewolnikiem Jestem niewolnikiem słyszysz !
Jestem niewolnikiem Jestem niewolnikiem !!!
|
||||
11. |
||||
Jestem knotem twojej świecy która jeszcze płonie
Patrzę mściwie w gwiazdy w cierniowej koronie
Nie rozumiem mowy głupców, apodyktycznych dowódców
Niewolniczych obozów pracy hufców
Szatańskich ziemian spełnienia owoców dawców
Skatowanych z głodu bez rodowodu
Bezpańskich bezdomnych psów
Próchnica pozbawia talentów i kłów
I tylko i tylko kości słoniowej ten kult
Z próżności odleżyn zatęchły smród
Jestem miastowym brudnym zwierzęciem
Odcisk od podrób tureckich na pięcie
Wypowiem Zakęcie a słodka psychoza zrobi mi zdjęcie
Weź mnie w objęcie, nie nudź o komplemencie
Całuj me ciało dalej namiętniej …
Lecz wiedz nie kocham cię
Zaspokojone instynkty pierwotne
Ref :
Obawa na napawa psychikę mą zabawia …
Tak ja pieszczę niechcianą chłodną psychikę
Widząc tumultu zawistną logikę
Popadam niczym krople w społeczną fobie
To rasa zniszczenia alfabetem pluje
Tabloid ten chaos notuje
Ślepym lują emitują, lękiem tuszuje
Otaczają mnie cyborgi wiec nic nie czuje
Obawa napawa to sajko oprawa co parzy jak lawa
Na czerep obława chciwa napięta cięciwa istnienia wyrywa
Szaleństwa grotem killa da mottem
Nieszczęścia zabrudzony smoła totem
Pretensje na potem, swąd nikotyny zmieszany z sennym potem
Samotnik dla świata kłopotem, rozdartym przybrzeżnym u-botem
Który zagubił realną i morską flotę
Umorusany zaschętym błotem
I pyłem fabrycznych napotkanych spalin
I klin chmielu wydalin
Dość ukrytym w ziemi min, dość kamiennych min
Dość kamiennym min …
I trauma nawraca niczym po przypływie piasek
I lęk przestrzenny nadwrażliwości skutek
Na zmianę dualizm i czarnej rozpaczy smutek
W komnacie parteru niczym narwany odludek
Ile przetnę nożycami zardzewiałych kłódek
By dostać się do uszkodzonych małych śrubek
Jak wyczytać sens zamysłu patrząc na malunek
Jak rzucić się samemu sobie na ratunek
Będąc urodzonym szamanem mediatorem
Obawa że jestem umysłu pozorem
Swego zaburzenia drapieżnym kreatorem
Zapory strażnikiem go warci w gardziel plugawy likier
Klakier na bombie marzeń nierannych czeladnikiem
|
||||
12. |
Paranoja ( Skit )
00:39
|
|||
13. |
||||
Jeszcze z rana dobrze nie otwarłem oczu
A już brodzę srodze w paplaniny morzu
Dostając szały słysząc dźwięk wycieranego kurzu
I toksyczny bełkot populistycznego tv gwaru
Który stał się dla Polaków czymś w rodzaju guru
Nadając tonu, wbijając szpilki w kore rozumu
Dla opłacony abonament ty świadomie dajesz na sobie robić voodu
Nigdy nie zrozumiem za modą pędzącego tłumu
Białe przystrzyżone pięknie owieczki systemu
Robię restart stów niczym w online MU
Samotnie, ekscentrycznie a.k.a po swojemu
W pokoju w spokoju na koju oddany rozmyślaniu
Odcięty od przyziemnej rzeczywistości
W błonie subiektywnej górnolotności
Nic nie już nie złości nikt nikomu niczego nie zazdrości
Nikt nie ma nic a i tak ma wszystko
Ref :
widzę chałtury wszechobecne brednie
tkwię w wymiarze tandety więc świata nie cierpię
wszędzie słyszę tylko plastykowy bełkot
który bije mnie niczym mosiężny młot
prosto w splot słoneczny
Rozdrażniony syfem równa się niebezpieczny
Wiatru podopieczny, splendor niepokorny i mistyczny
Zabrudzony bakteriami nowy sprzęt chirurgiczny
To po przez hipochondrie i neurotyzm staje się psychiczny
Raz komiczny raz paranoiczny , nieznośny i anty – logiczny
Niczym na ocenie horoskop astronomiczny
Zabawny jak horror katastroficzny
Marsza subtelnie grają wewnętrzne organy
Jestem shizotypem wiec jestem myślami naćpany
Snuje jak opanować świat misterne plany
Na razie zwiedzam kanały dokumentując wrażliwe filary
Takim jak ja nie potrzebne są stalowe ordery
Jedynie błogi święty spokój i mocne brudne bębny
I niech krążą żałosne zawistne legendy
Już dawno zmierzam ścieżką z wyboru wyklęty
Cz3
Na sucho świat bywa nieznośny wiec po taniości wiraż zakrapiany
Chwilowe iluzji stany bubel pasteryzowany
W środku nocy znów mam dreszcze i omamy czuje się przegrany
Nie mam pracy nie mam many jedyne co mam
To kaca moralnego sroczkę i mandaty
I to ciągnie się cyklicznie łamiąc mnie psychicznie
Lecz świadomie do znienawidzonej klątwy wracam
Plany obietnic poprawy taranem wywracam
Pustelniczy smutek w szklanych butelkach chowam
Nie daje sobie pomóc relacje z ludzki cofam
Chleje berbeluche niepowodzeń całkiem sam
|
||||
14. |
||||
Nienawiść mnie zżera do gatunku ludzkiego
Bo wszyscy do dokoła mają rozbestwione ego
I chcą cię umoralniać według swoich własnych praw
Nie będę słuchać klonów i ich systemowych rad
Od dłuższego czasu przyznam szczerze że tak mam
Iż najlepiej się czuje kiedy siedzę całkiem sam
I nikt mnie rozlicza z moich poglądów i wad
By zabłysnąć sobą w kręgach małpich stad
Ref :
Nie wiesz co ja czuje
Kiedy gniew buzuje
Zawsze się buntuje
I nad sobą nie panuje
Nie będę robił dalej za statycznej widza
Bo niszczenie wartości mnie drażni i obrzydza
Niczym padlina populizmu która wam wciskają
Nie chce mieć nic do czynienia z bezrozumną rasą
Upadlającą swoją godność w pogoni za kasą
Pierdole wasze normy pod publiczne zachowania
W gronie takich pokrak nie mam nic do powiedzenia
Bo jak toczyć dialog gdy przemawiasz do kamienia
Ref :
Świat się podli za
Lud się modli za
Zabił byś też za
Piepszone pieniądze
Mizantropia ma
Swe przyczyny ma
Kiedy sięgnę dna
To też przez pieniądze
|
||||
15. |
||||
Pozabijacie się pewnego dni, Pozabijacie się pewnego dnia …
A gdyby spłoszyć funkcje moralności
Zwierzyna zagryza siebie bez godności
Pierwotna natura pragnie skrajnej dominacji
Siła fizyczna ustala lidera plantacji
Agresja to zaburzona potrzeba bezpieczeństwa
A skamle zastraszona chamstwem warstwa
Na piedestale despotyczna władza orgie i pijaństwa
I chodź na nienawiści nikt niczego dobrego jeszcze nie wybudował
To i tak rasa samozagłady wybiera opcje banał
Rasa to suche drewno rzucone przez wodzą na opał
Popełnię samobójstwo zostawię P.S że to on mi kazał
Bo ból jest bogiem fobii rezygnacji
Nienawiść wymaga przyrodniej adopcji
A kult ludzkości nawołuje do linczu i destrukcji
I tak się przyjęło za racja jest po stronie silniejszego
Który karci pięścią myśli mądrzejszego
Ref :
Pozabijacie się pewnego dnia wszyscy nawzajem
naćpani rządzą władzy pozornym rajem
Prawda ma usta zakneblowane lepcem
Więc wciąż jestem tylko … Pierdolonym brudnym lujem
Cz2
Wojna jest higieną osobista świata
Która gości od pokoleń niewdzięcznego pasożyta
Podłego człekokształta tonącego w zachwytach
Kolonizującego regiony na brutalności i mięśniach
Bohaterami współczesności nie są osoby mądre
A bezkompromisowe fanatyczne i twarde
Ich działania za zastraszenia są oparte
Obdarte ze skrupułów sumienia rekwirują mienia samary warte
Oczy nie mają głębi są przez posiadanie sterowane zdalnie
Nachalnie spełniają rządze ordynarnie
Jako dzieci wychowywani marnie
Tuszowane w czterech ścianach patologie
Klimat w śmierdzącej melinie zakrawa o zbrodnie
Szloch w kącie z katowane zrozumienie
Mam wrażenie że bez znaczenia jest to czy wstanę czy nie
Wampiry energetyczne otaczają mnie, wysysając witalną siłę
Nawet nie wiecie jak wami bardzo gardzę
Na wasze paskudne ryje nie moje patrzeć
Bo gniew torturuje wspomnieniami pamięć
Słyszy czuje do was fanatyczną niechęć
Dlatego że dla was zawsze byłem ścierwem
Paskudne piranie z wycięta moralnością
Prawie herezje jak uśmiercać z godnością
Rozdrapie swe sumienie przepełnione nienawiścią
I splunę w wasze tworze subiektywną ślina
Pasożytem mózgu który zalęgnął się we mnie
Nie próbuj mnie ratować bo to wszytko jest daremne
Nie dostosuje się do reguł bo prędzej zdechnę !
Pozabijacie się pewnego dnia ludzkie próżne istnienia
JAK TYLKO MÓWIĘ WAM !
|
||||
16. |
||||
Słuchać ludzkie ścierwa dla was nie ma już ratrunku
Nie pozbędziecie się za złoto diabła wizerunku
W obliczu strachu hipokryzje czynów posiadacie w jednym palcu
Infantylna metoda stosowana po przez desperacje ssaków
Ciśniętych na wyrzynarkę ich wewnętrznych soków
By ukoić swe rany sięgają do znienawidzonych modłów
I duszących za gardło wszelakiego typu umów
Jezus jest przykładem heroizmu męczenników
Dziś planeta chowa tchórzów zdolnych do anonimów
Głuchoniemych bezimiennych mimów chamów hedonistów
Którym władza wgrała w pamięć posłuszeństwa wirus
Krzyczę cierniem bo nie przestałem na ten przymus
Subiektywny gniew istnienie to mej części papirus
Rozszarpany po przez gnidy szturmujące obóz
Prawdomówny szaman to szarlatan dla tych głupców
Bo ich wyznanie kala się pustostanem Trendów
Jestem głosem istnień wyrzuconych poza kręgi
Gdy ty oblewasz piątki my cierpimy z udręki
Pod wasze chore mózgi podłożył bym ładunki
Nie zważając na skutki zdetonował zakały ludzkości
Który są zbyt puści w stosunku do mojej twórczości
Iż nie dekodują wizji znaczeń zawiłości
Ref :
wróciłem tu wy oznajmić klęskę światu
wróciłem tu … wróciłem tu …
wróciłem tu wróciłem tu wy oznajmić klęskę światu
wróciłem tu … wróciłem tu …
|
||||
17. |
||||
18. |
Młody Goh Krakow, Poland
Młody Goh – Adrian GOH. (Gniazdo Ohydnej Histerii)
Krakowski twórca muzyki Hardcore rap / boom bap lofi w różnych minimalistycznych formach. Reprezentant grupy Stygmat
Streaming and Download help
If you like Teoria Mentalnego Oszpecenia ( 2015 ), you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp